Niechroniony uczestnik ruchu – tak mówi o rowerzyście szereg przepisów. Oznacza to, że jadąc na naszym jednośladzie nie jesteśmy w żaden sposób chronieni, przewrotnie więc należy to rozumieć w następujący sposób – jesteśmy tak bezpieczni jak sami się zabezpieczymy. Ochraniacze na rower są fundamentem takiego myślenia – i postępowania. Z rowerem jak z górami – chodzi się po nich „głową”, co sugeruje, że nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i ostrożności. Ale rower to też sytuacje dynamiczne, na które czasami nie ma jak rozsądnie zareagować – buforem dla czasu reakcji jest dobry ochraniacz na rower. Często ten kawałek tworzywa z wkładką może nam uratować zdrowie, a niekiedy – życie. Oczywiście są grupy bardziej narażone na uszkodzenia i kontuzje, ale generalnie wiedza o ochraniaczach może przydać się każdemu, nie tylko tym którzy używanie tego sprzętu traktują jako codzienność. Artykuł wskaże kilka grup ochraniaczy i celowość ich zastosowania podczas jazdy na rowerze.
Stawy – miejsca szczególnego ryzyka
Mechanizm pracy stawów to cud natury wypracowany w setkach lat ewolucji, odkąd nasz leciwy przodek zszedł z drzew i przyjął pionową postawę. Najwięcej pracy w organizmie mają nieodmiennie stawy łokciowe i największy w ciele staw kolanowy. Zwłaszcza ten drugi można uznać za najważniejszy zawias w całym naszym mechanizmie ruchu. Z jednej strony przyjmuje on obciążenia związane z masą ciała, ruchem i wysiłkiem, z drugiej – jego ruchliwość jest definicją naszego ruchu. Łąkotki, więzadła, kłykcie kości i rzepka tworzą skomplikowany układ wymagający nieustannego smarowania i uwagi, a z racji miejsca w jakim się znajdują – są jednym z najbardziej narażonych na urazy. W wypadku rowerzystów równie wrażliwy jest staw łokciowy – jeden z najbardziej skomplikowanych w naszym ciele. Tak naprawdę to układ trzech stawów w jednej torebce, połączony istną pajęczyną więzadeł, kości i chrząstek, z których każda może być niezwykle istotna i zaburzyć funkcje górnej kończyny. Upadając na bok najczęściej lądujemy na ziemi amortyzując się właśnie łokciem, co wynika z bezwarunkowej ochrony czaszki jaką będzie prowadził nasz organizm. Mamy też stawy w nadgarstku, stopie, skokowe, biodrowe i barkowe i każdy z nich może zostać uszkodzony a co za tym idzie – prowadzić nas do bolesnej dysfunkcji, której dobry ochraniacz na rower pozwoliłby uniknąć lub przynajmniej zminimalizować jej skutki.
Ochraniacze rowerowe na kolana i piszczele
Ochraniacze rowerowe na kolana i ochraniacze rowerowe na piszczele to grupa najczęściej wybieranych zabezpieczeń przed uszkodzeniami mechanicznymi w zakresie biernej ochrony. Zakładane na kolano nie hamują jego ruchu i w większości pokrywają się z nim zakresem, przy czym zabezpieczają witalne części stawu kolanowego. Możemy je w sporej części podzielić na takie, które stawiają na maksymalną elastyczność i nie krępują ruchów oraz takie, które celują w posiadanie maksymalnej ochrony. W grupie pierwszej powinniśmy zwrócić uwagę na nakolanniki firm 100% oraz Fox. Posiadają one anatomiczny kształt oraz wykonano je z tworzywa które doskonale przylega do ciała i jednocześnie zapewnia częściową wentylację. Tu doskonałym przykładem będzie model Teratec Knee Guard firmy 100%. Dobrym wyborem będzie model Skinny firmy Bluegrass, a wśród masywniejszych modeli – od tego samego producenta nakolanniki model Solid d3o.
Wszystkie podane tu przykładowe ochraniacze rowerowe na kolana mają stosunkowo niską wagę poniżej 200 g oraz poddają się ruchom stawu tak aby nie ograniczać jego dynamiki. W grupie drugiej znajdziemy już produkty o mieszanej konstrukcji, gdzie wkładka ochraniająca nie jest zintegrowana z całością komponentu, a główny impet uderzen rozprasza masywny plastikowy korpus wraz z wkładkami. Nakolanniki tego rodzaju najczęściej występują w wersji przedłużonej w dół nogi – razem z długim elementem chroniącym piszczele, chociaż są wyjątki (np. Sixsixone model 661 DJ lub Comp AM). Możemy tu wybrać wśród produktów firmy Fox – polecamy model Titan Pro Knee Black, lub tańszy Titan Sport Elbow Black. Godne uwagi będą także ochraniacze na rower Sixsixone 661 modele Recon i Rage Hard. Ogólnie każdy poziom ochrony kolan jest lepszy niż jego brak, zwłaszcza podczas jazdy w typie enduro, downhillu czy MTB, dlatego też polecamy dokładnie zapoznać się z ofertą – w każdym przedziale cenowym można znaleźć dobry sposób zabezpieczenia.
Ochraniacze rowerowe na łokcie
Łokieć jest równie mocno narażony na uszkodzenia jak kolano. W niektórych przypadkach nawet bardziej – uderza zazwyczaj z większych wysokości, a poza uderzeniami przejmuje część obciążeń z kierownicy. Poza tym przy upadku zawsze asekuruje głowę, co w połączeniu z jego skomplikowaną budową może być naprawdę niebezpieczne. Dlatego warto zadbać o dobre ochraniacze na łokcie. Wybór wśród nich jest równie duży jak w wypadku kolana, produkują je te same wyspecjalizowane firmy. Co więcej, jeśli martwi nas aspekt estetyczny, możemy zamówić zestaw ochraniaczy w jednej technologii i stylistyce. Tu tak jak w wypadku kolana mamy wybór między ochraniaczami z większym i mniejszym stopniem skomplikowania i zaawansowania. Te zintegrowane z wkładkami mniej krępują ruchy, te z pancerzem z tworzywa są nieco sztywniejsze. Można poszukać czegoś pośredniego – takim modelem będzie na pewno Rage od Sixsixone 661 czy kompaktowy i bardzo zaawansowany Fox Launch Pro d3o. Jeśli natomiast uprawiamy maksymalnie ekstremalne rodzaje rowerowej pasji, zalecamy zaopatrzenie się w kompletną zbroję oraz kask.
Ochraniacze na rower dla dzieci
Najmłodsi adepci jazdy na dwóch kółkach mają najtrudniej – muszą nauczyć się utrzymywania równowagi, tempa, balansu i niewielką pociechą jest to, że zrobią to w życiu tylko raz, a potem będą pamiętać. Odarte łokcie i kolana są może symbolem przygodowego aspektu dzieciństwa, który wielu z nas, dorosłych kolarzy wspomina z sentymentem ale dzieci trudniej znoszą ból i warto je od niego chronić, by następnego pokolenia nie zniechęcać do rowerowej pasji. Ochraniacze na rower są oczywiście produkowane także dla dzieci. Udane modele produkuje chociażby firma Fox – polecamy Junior Launch d3o, produkowany w wersjach na kolana i łokcie. To zaawansowany produkt, który uchroni młodszych przed urazami i otarciami, a jednocześnie zapewni bezpieczeństwo stawów i kości. Ochraniacze tego typu nie krępują ruchów w żadnej z płaszczyzn ochranianych stawów a podczas uderzenia impet jest rozkładany tak, aby nie przekazał zbyt dużej wartości na ciało. Tańszym rozwiązaniem od tej samej firmy może być z kolei model PeeWee Titan Junior.
Ochraniacze rowerowe – obowiązek czy przymus?
Odpowiedź na pytanie, czy ochraniacze rowerowe są rodzajem wewnętrznego przymusu czy też obowiązku, jest banalnie prosta: lepiej je mieć, a nie potrzebować – niż potrzebować, a nie mieć. Docenimy ich jakość, trwałość oraz poniesione koszty w momencie, w którym zapewne najmniej się będziemy spodziewać a ich brak skutkowałby bolesną kontuzją z całym sztafażem jej przykrych dla nas konsekwencji. Dlatego też, jeśli nasze rowerowe eskapady mają pierwiastek ekstremalny, zabezpieczmy swoje ciało przed entuzjazmem wyobraźni i nieustępliwością terenu.