“Zwykły rower jest pojazdem napędzanym siłą mięsni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli” – nie wiadomo kto jest autorem tego zwrotu. Mógłby to być każdy z nas, kto właśnie z tak zwanego „blatu” (płaskiego terenu w żargonie) wjeżdża pod górkę. Niektórzy pod pierwszą w życiu, a duża część – pierwszą w sezonie. Siła mięśni i siła woli tworzą nas jako rowerzystów, a komponenty jakich używamy pozwalają nam kreować możliwości, w jakich chcemy się poruszać w warunkach jakie zastajemy.
Jednym z takich komponentów jest korba rowerowa – duża tarcza wyposażona w tryby, na które nałożony jest łańcuch. Ta tarcza przekłada w prostej linii to, co wymyślimy i co możemy na to jak jedziemy. Ten element roweru nie pojawił się w historii znikąd – obecność korby pozwoliła na przesunięcie napędu w najbardziej naturalne miejsce roweru, zrównanie rozmiarów kół a dzięki łańcuchowi bardzo dobre przełożenie mocy do obrotu koła. Ten prosty mechanizm oczywiście z biegiem lat ulegał nieustannym ulepszeniom – pojawiły się nowe materiały, pojawiły się nowe kształty. Idealne koło, jakim była dość długo korba rowerowa, zmieniło się w delikatny owal, likwidujący tak zwane martwe punkty powstające gdy nogi są w skrajnych położeniach u góry i dołu.
Pojawiły się korby z dwoma tarczami, obecnie standardem jest trzy – chociaż nie zawsze. Kolarstwo szosowe radzi sobie dwiema, MTB mimo najpowszechniejszej obecności układów trzytarczowych wraca do pojedynczego modelu, a w innych rodzajach rowerów jak trekkingowe czy gravele ta ilość może być dowolnie kształtowana w ramach rozsądnej potrzeby. Tak czy inaczej idea która przyświecała współczesnej korbie rowerowej na starcie pozostała ta sama – to, co robią mięśnie nóg, należy możliwie efektywnie przełożyć na obroty koła z tyłu. Dzięki temu się poruszamy, eureka! Świat rowerowy jest coraz bardziej złożony i ma nieustanną chęć niesubordynacji względem narzuconych norm. Lubi wymyślać coś na nowo, zmieniać, ulepszać, poprawiać – rower jest bowiem narzędziem postępu. Dlatego nie ma jednej, uniwersalnej korby rowerowej. Są różne tak jak i my. Jaką wybrać, jakie są dostępne, czym się powinniśmy kierować? Oto krótki przewodnik, zapraszamy!
Korby rowerowe dla rowerów MTB
Wybór jest tu największy, bo i technik jazdy jest wiele. Po latach dominacji zespołów korbowych o trzech tarczach cała gałąź MTB wróciła do jednej tarczy, kładąc nacisk na trwałość komponentów i zwiększenie przełożeń z tyłu. Taki układ, np. 1×12 rodzi kilka problemów, głównie związanych z łańcuchem. Musi on być wyjątkowo wąski, by poradzić sobie między trybami kasety wolnobiegu z tyłu, a jednocześnie znosić duże obciążenia jak szersze modele przez obecność tylko jednej tarczy z przodu.
Producenci oczywiście poradzili sobie z tym wszystkim, zwiększono też długości ramion w korbach – obecnie można dostać nawet takie o długości 175mm. Oczywiście to też ma przełożenie na to, jak jeździmy. W terenie, gdzie prędkość nie ma takiego znaczenia jak w trekkingu czy na szosie, dłuższe ramię korby to więcej siły – dlatego też warto przemyśleć jakiej korby użyć. Dlaczego grupa MTB wraca do układu jednotarczowego? Przede wszystkim z powodu trwałości. Więcej tarcz to więcej połączeń, a to osłabia konstrukcyjnie całą korbę. Jedna tarcza jest maksymalizacją trwałości, a producenci dosłownie ścigają się w uzyskaniu jak najlepszych charakterystyk wagi i wytrzymałości. Wśród modeli jednotarczowych warto zwrócić uwagę na takie modele jak:
- Shimano Deore FC M6100, przeznaczona do suportów Hollowtech; jedna z najlepszych korb jednorzędowych dostępnych na rynku; długie zęby w tarczy gwarantują płynną pracę łańcuchów typu HG+, a zwarta konstrukcja pozwoliła na zmniejszenie masy; łożyska pracują bardzo precyzyjnie a mechanizm jest odporny na warunki zewnętrzne; świetna do każdego rodzaju MTB; cena – dość atrakcyjna, jak na ten poziom: obecnie można dostać ją za około 322zł;
- SRAM NX Eagle FAT4, model dedykowany do fatbike’ów; 30 zębów o precyzyjnie dobranym kształcie aby praca łańcucha była jak najbardziej efektywna; jeden z ciekawszych modeli na rynku łączący szerokie, aluminiowe ramiona o ciekawej stylistyce z wytrzymałą, stalową tarczą; cena – 478zł;
- Sram XX1 Eagle; nazywa się prawie tak jak pierwszy samolot, który przekroczył barierę dźwięku – X1 i technologicznie to także jest skok tego kalibru; obecnie jedna z najlżejszych i najbardziej wytrzymałych korb rowerowych dla jazdy Cross Country (XC) i MTB; karbonowe ramiona są puste w środku i posiadają potężny skok 175mm, co pozwala przenosić duże moce płynnie i bez strat; to jeden z najbardziej zaawansowanych modeli na rynku, łączący technologiczną maestrię z furią wykonawczą i precyzją; cena może zniewalać – ponad 2000zł – ale to wydatek na produkt dumnie dzierżący pierwsze miejsce na podium i na to podium wysyłający każdego zawodnika, który z niego skorzysta;
Ci sami producenci dają nam modele wielotarczowe. Te ciągle mają się dobrze – zwiększona liczba tarcz z przodu to więcej potencjalnych możliwości, co nie znaczy że zawsze z nich korzystamy. Wśród modeli wielotarczowych warto pomyśleć o:
- SRAM GX 1000; Amerykanie udowadniają tym modelem, że naprawdę jak się za coś solidnie wezmą to potrafią zadziwić; kombinacja dwóch tarcz o zakresie 36 i 24 zębów w towrzystwie dużej kasety z tyłu o 11 trybach daje niezwykłą rozpiętość – w zasadzie model pokrywa większość możliwości o jakich jesteśmy w ogóle w stanie pomyśleć; bardzo dobrze i solidnie wykonana, świetna dla każdego rowerzysty myślącego o doskonałym komponencie tego typu; cena – 520zł, co trzeba uznać za dośc okazyjną kwotę;
- Shimano FC M6000 do suportów Hollowtech; przeznaczona dla napędów dziesięciorzędowych, wyposażona w trzy tarcze o ilości zębów 40, 30 i 22, świetnie sprawdzi się w szerokim zakresie pracy na gruncie MTB; dobre wykonanie, wysoka jakość i szeroka kompatybilność z osprzętem Shimano; cena – 470zł;
- Sram X0 – oznaczany także jako Sram Truvativ X0, drogi (ponad 1400zl) ale calkowicie bezkompromisowy produkt który zapewnia najwyższą jakość prowadzenia łańcucha i pewność zmiany przełożeń; dwutarczowy model ma rozpiętość zębów 39 i 26, co doskonale nadaje się do wielorzędowych kaset z tyłu, przy czym najlepiej pracuje z układami dziesięciorzędowymi;
Korby rowerowe na szosę
Szosa rządzi się niby innymi prawami niż MTB, a zasady i tak są takie same – musisz kręcić, aby jechać. Cała reszta to tylko otoczka. Oczywiście na szosie jest więcej detali, takich jak waga i aerodynamika, a zaawansowane modele potrafią mierzyć moc i łączyć się przez protokoły ANT+ (tak! Są takie korby!). Nie zmienia to jednak podstawowej cechy – nie jeżdżą same. Ponieważ jednak kolarze szosowi przykładają wielką wagę do precyzji, detali i danych jakie otrzymują podczas treningu, tak zaawansowany sprzęt jest tu na wagę złota.
Ciekawsze modele wśród współczesnej oferty to poniższa trójka, ale pamiętajmy – wybór jest naprawdę ogromny i nie ograniczajmy się tylko do tych trzech modeli:
- SRAM Red 1 AXS D1 Aero; jednorzędowy potwór, jeśli chodzi o grupę szosową; wykonany z aluminium obrabianego cyfrowo oraz karbonu w konstrukcji ramion; genialne połączenie prostoty, sztywności, precyzji i piekielnej wręcz szybkości; model jest niebotycznie drogi – kosztuje ponad 4000zł, ale mierzy moc z dokładnością do 1,5%, jest zaprojektowana aby stawiać jak najmniejsze opory i ma niezwykłą sztywność z racji jednotarczowego układu; topowy model dla tych, którzy chcą jeździć na najwyższym poziomie;
- Shimano Dura Ace FC R9100 – jeden z najlepszych wielotarczowych układów szosowych jaki powstał; cenowo to dużo niższy poziom – około 1850zł; występuje w dwóch układach: 52 i 36 zębów oraz 50 i 34 zęby; doskonały model dla rowerów szosowych, świetnie nadający się i do sprintu, i do czasówek i do długotrwałego kręcenia na treningach; lekki, o niepowtarzalnym, ponadczasowym designie;
- Campagnolo Potenza Ultra Torque; bardzo uniwersalny model, występujący w odmianach o ilości zębów 53-39, 52-36 i 50-34; bardzo solidne, dobre wykonanie, idealny model dla kolarzy którzy nie chcą od razu startować w wyścigu, ale cenią sobie klasę i poziom wykonania; korby rowerowe Campagnolo to w zasadzie jedna z niewielu konkurencji dla Shimano i SRAM; cena – całkiem niewysoka, za podstawowy model zapłacimy 1000zł;
Inne korby rowerowe
Temat korb rowerowych jak widać nie może utknąć na dwóch rodzajach grup rowerowych, które z nich korzystają. Byłoby to znacznym uproszczeniem całej tematyki. Dlatego wśród innych grup komponentów także są ciekawe modele. Między innymi:
- Shimano FC T6010 Deore; doskonała propozycja dla rowerów treningowych; duży zakres przełożeń, bardzo dobre wykonanie, relatywnie niska waga; i ciekawa cena – obecnie około 450zł za komponent idealny do układów 3×10, gotowy spełnić surowe wymagania trekkingu;
- Shimano FC S510 Alfine – model o 45 zębach przeznaczony do rowerów miejskich, zapewniający dobre pokrycie rozpiętości przełożeń; cena – 372zł;
- Shimano FC CX50 – model dla rowerów przełajowych, poprawiająca odprowadzanie błota konstrukcja, trwała i solidna, zintegrowana z układem suportu Hollowtech; puste ramiona korby, nieduża waga; cena – 390zł;
- Dartmoor Chukka Two – model dla rowerów klasy BMX, cena – poniżej 200zł
Korba rowerowa – epopeja trybów
Jak widać z powyższych przykładów, wielość przeznaczeń sprzyja wielości zastosowań współczesnej korby rowerowej. Nie ma modeli uniwersalnych, każdy z nas musi zdecydować, do czego najbardziej mu rower potrzebny i dobrać takie komponenty, by w tej potrzebie mu towarzyszyły. Dlatego też korba rowerowa odpowiada na tyle pytań – jak jeżdżę? Ile mocy potrzebuję? Jak szybko kręcę? Ile przełożeń potrzebuję? I tak dalej – prosty mechanizm, który naciskamy w każdym wyjeździe, tak naprawdę decyduje o tym, jak bardzo chcemy to wciąż robić. Warto o niego zadbać. Także, a może przede wszystkim – słusznym, mądrym wyborem.