Rower jest cudownym wynalazkiem. Nie wymaga paliwa, jest nieskłonny do awarii, nie musi pracować z płynem chłodzącym, czujnikami temperatury, położenia wałów ani filtrami cząstek stałych. Ci, którzy na niego wsiadają wiedzą już, że świat z dwóch kółek wygląda na przyjemniejszy i lepszy. Nieważne jakie to koła rowerowe, czy górskie, czy szosowe – rower daje poczucie wolności i perspektywy, pozwala namacalnie cieszyć się otoczeniem, pokonywać relatywnie duże odległości i przemieszczać zgodnie z tempem narzuconym przez nasz własny organizm.
I świetnie – my, dorośli kolarze, to wszystko wiemy. Nie trzeba nam tłumaczyć, że im mocniej się męczymy tym lepiej, że wysiłek poniesiony na rowerze oddaje nam dużo więcej w postaci zdrowego serca, płuc, układu krążenia, lepszego snu, trawienia, że czujemy się świeżo i szczęśliwie. Niespecjalnie też trzeba nas przekonywać do trudów treningu i wyjazdów w aurę delikatnie mówiąc niesprzyjającą. I kiedy to wszystko wiemy, spoglądamy na nasze pociechy – wszak wielu z nas ma już swoje rodziny, a w nich dzieci – i tak bardzo chcielibyśmy żeby one też to czuły, żeby odkrywały tę radość i tak bardzo chcemy, że czasami możemy je tylko zniechęcić.
Nie zrobimy z sześciolatka Grega LeMonda ale możemy odpowiednio wcześnie zaszczepić miłość do roweru małym obywatelom, zachęcić do ruchu, pokazać jego dobre strony. To, że są mniejsi od nas i pedałują wolniej, nie oznacza przecież, że są mniej ważni a to co robią – mniej istotne. Dlatego dozujmy im pasję delikatnie, aby się nie odbili przez nasze wymagania. Dajmy im trochę swobody. Na pierwszy ogień warto zaopatrzyć ich w chodzik na dwóch kółkach lub mały rower dziecięcy. To może być nasionko, które pada na wymarzony korzystny grunt – dlatego dobry start to bardzo istotna sprawa. Zapraszamy do krótkiego przewodnika, który pomoże wybrać nam rower dziecięcy dla naszej pociechy.
Rower dziecięcy – pierwszy w życiu, nie ostatni
Pamiętajmy o jednym – dobrze dobrany rower dziecięcy nie tylko będzie podążać za inną anatomią młodego narybku rowerowego, ale nada także szlify nawykom, które dzieci mogą zdobywać naturalnie, a które odpowiednio kształtowane będą procentować w przyszłości – tak uformowany młodziutki adept rowerowej pasji będzie rozumiał istotę jazdy na rowerze, czerpał z niej przyjemność i miał impuls do nieustannego rozwoju. Dlatego rower dziecięcy to wyzwanie dla producentów – mają przed sobą takie same wymagania jak dla dorosłych, komponenty muszą być trwałe i wyglądać „dorośle” inaczej zostaną odrzucone, a do kompletu rower musi być atrakcyjny wizualnie i zachęcać do jazdy.
Idealnie skrojony, da dziecku radość z jazdy i sprawi, że się nie zniechęci. Warunki takie spełnia nasz rodzimy Romet z rowerem dziecięcym z rodziny jednośladów o nazwie Rambler. „Ramble on” to nie tylko tytuł fantastycznego utworu Led Zeppelin, to także zwrot angielski mówiący o włóczeniu się, wędrówce – w takim pozytywnym aspekcie. A więc rometowski włóczęga – jaki jest? Waży 13kg, jego rama uwzględnia anatomię dzieci – sztyca podsiodłowa jest długa, jej punkt startowy nisko, a całość pozwala na zajęcie optymalnej pozycji na rowerze. Jednoślad posadzono na kołach o rozmiarze 24 cale, a osprzęt dorównuje amatorskim rowerom dorosłym – mamy tu przerzutki z rodziny Shimano Tourney, amortyzowany widelec, piasty Joytech i siedmiorzędowy wolnobieg. Coś pięknego! Do kompletu manetki Shimano Revoshift, siodło Romet Kid i ciekawe wzory kolorystyczne ram. Obręcze są dwukomorowe, co zapewni im większą trwałość w wypadku chęci przetestowania ich wytrzymałości w rodzaju „Tomek, nie skoczysz z tej skarpy”. Bardzo zachęcająca jest cena – niespełna 1100zł.
Za taki rower to niewielkie pieniądze – zanim wydamy je w supermarkecie, warto przemyśleć zakup od bądź co bądź renomowanego producenta z bardzo długą tradycją, na dobrym osprzęcie i klarownym pod kątem serwisowym. Bo Rometowi nic nie można w tej materii zarzucić. Jeśli chcemy, możemy kupić nawet klasycznego Jubilata (1800zł), którym pojeździmy przez resztę dzieciństwa i pół dorosłości (niektórzy – nawet całą). Na tych samych, 24-calowych kołach stoi też produkt Rometu o nazwie Rambler Dirt – to podobna konstrukcja do poprzedniej, ale z bardziej uniwersalną konfiguracją – mamy tu też napęd Shimano i podobne grupy komponentów jak w podstawowym Ramblerze, ale do kompletu Romet serwuje nam hamulce tarczowe na obu kołach – idealnie, by wybrać się z dzieckiem do lasu, choć rozmiar kół i agresywna stylistyka sugerują, że dobrze aby to dziecko miało już swoje lata a przynajmniej minimalne doświadczenie. Dla mniej terenowych wypraw świetnie nada się Puky Skyride 24-3 Alu Classic Light – stylowy, miejski, bardzo wygodny rowerek na kołach 24, na który wsiądą dzieci od 130cm wzrostu. Cena – ponad 2000zł.
Znacznie tańsze będą tak zwane rowerki biegowe – to od nich zaczniemy naukę utrzymania równowagi, czyli w zasadzie kluczowy aspekt nauki jazdy na rowerze. Kiedy dzieci pojmą to zagadnienie – jest już z przysłowiowej górki. Puky produkuje taki rowerek, o oznaczeniu LR M, który kosztuje nieco ponad 300zł i jest czymś pomiędzy klasyczną hulajnogą a małym rowerkiem – stanowi zatem świetne ogniwo nauki. Dla tych całkiem początkujących Puky serwuje model Pukylino dla rozwijania motoryki – w zasadzie niewywracalny, trwały i uczący pierwszych ruchów „rowerowych” będzie nas kosztować około 190zł.
Kiedy etapy hulajnogi i jeździka zostaną już dostatecznie opanowane, albo celujemy w malutki rowerek, albo możemy do niego przyzwyczajać za pomocą wynalazku od firmy Rebel Kidz – rowerka Steel Air. To maleństwo będzie kosztować nas nieco ponad 300zł, ale jest to w zasadzie całkowicie „poważny” rower, już bez podestu hulajnogi, z siodełkiem i kierownicą, ale… bez napędu. Dziecko nadal odpycha się od ziemi, ale gdy zrozumie, że „czegoś tam brak”, będzie całkowicie gotowe do przesiadki na właściwy jednoślad, a czas tego przejścia będzie zdecydowanie krótszy niż w wypadku dłuższych skoków między poszczególnymi jednośladami. Nie bójmy się inwestycji – one odpłacą się nam po latach zdrowymi plecami, kolanami i nawykami na rowerze.
Nasiąkające skorupki, czyli rowerek dziecięcy kopalnią zalet
Nauka jazdy na rowerze nigdy nie była prostsza niż dziś. Co prawda nic nie zastąpi odrapanych kolan i lądowania w pokrzywach, ale taki urok dzieciństwa – lepsze to niż garb od telefonu komórkowego i problemy ze wzrokiem od komputera. Rower, mimo początkowych oporów, staje się najlepszym środkiem lokomocji dla dziecka. Pomaga rozwijać je ruchowo, uwrażliwia na otoczenie, natlenia i daje mnóstwo radości, której nie da się przeliczyć na żadne, ale to żadne pieniądze. Dlatego jeśli odpowiednio o to zadbamy, wybierając właściwy model, będziemy mieć szczęśliwe dzieci. Czy rowerek dziecięcy jest tego szczęścia podstawą? Z pewnością nie jedyną – ale wartą uwagi.