“Fatso!” – wołał na kumpli z nadwagą Clint Eastwood aka Harry Callahan. “Fatman” obrócił w ruiny miasto Nagasaki. A “Fatbike” to rodzaj roweru – jedna z najciekawszych odmian MTB, jaka powstała, mająca na celu dawanie maksymalnej radości z jazdy przy jednocześnie zdecydowanym postawieniu na komfort toczenia. W świecie, który się spieszy nieustannie, rower tego rodzaju jest przyjemną odskocznią. Postawiono tu na maksymalną przyczepność osiąganą poprzez grube opony, dużo grubsze niż w wypadku agresywnych odmian MTB, łącząc to z prostotą wykonania, nieskomplikowaniem mechanicznym i bardzo wygodną geometrią ramy. Czy warto więc zainteresować się tym, co prezentuje rower fatbike?
Sprawdź również
Fatbike – do czego ten rower?
Zaskakujące, ale spory odsetek sprzedawanych fatbike’ów znajduje się w miastach, a nie w terenie, do którego je przeznaczono pierwotnie – a więc kopny śnieg, sypki piach, słowem: luźne, słabo uwiązane podłoże gdzie przyczepność to podstawa. Rower fatbike doskonale radzi sobie w takim terenie, korzystając z ogromnej powierzchni ultraszerokich opon i zazwyczaj nie musimy z niego zsiadać, gdy inne rowery wymagają przeprowadzenia po trudnościach.
W mieście spełnia rolę typowego młodzieżowego “gadżetu” – ma wszystko większe niż inne rowery MTB, więc wychodzi naprzeciw kwestiom indywidualizmu i odróżniania się od reszty cyklistów. Ponieważ w miejskiej dżungli zazwyczaj nie osiągamy zawrotnych prędkości i nie wymaga się utrzymywania długotrwałej wysokiej prędkości średniej, wady fatbike’a bledną w codziennym użytkowaniu – a dzięki wielkiemu ogumieniu niestraszny nam żaden krawężnik, bruk, miejska plaża czy stary chodnik.
Opony są czynnikiem decydującym o wyglądzie i sposobie jazdy jaki prezentuje rower fatbike. Ultraszerokie, bardzo przyczepne, z bogatym i głębokim bieżnikiem i do tego niezwykle miękkie – pompujemy je bardzo słabo: od 0,35 do 2 atmosfer.
Rower fatbike od strony technicznej
Ogólny rzut oka wystarczy, by znaleźć istotne różnice między zwykłym MTB a rowerem typu fatbike. Opony to podstawa. Spójrzmy na reprezentatywną dla niego oponę zwijaną od Schwalbe – Jumbo Jim za 385zł. Ma rozmiar 26” na …4.40 (odpowiednik ERTRO wygląda jeszcze bardziej szokująco: 110-559!) i maksymalne ciśnienie na poziomie 2 atmosfer czyli zaledwie 30 PSI. Jest zwijana, stosunkowo lekka jak na taki kapeć – 1230g. Schwalbe przygotowało ją pod zastosowanie bezdętkowe, ale wymaga to oczywiście dużej ilości mleczka uszczelniającego i odpowiedniej obręczy. Właśnie, obręcze! Na zwykłą obręcz Jumbo Jim nawet nie spojrzy, będzie dla niego za wąska. Idealna będzie dedykowana obręcz – np. DT Swiss BR 2250 Classic (ponad 1250zł).
Ponieważ ogumienie amortyzuje znakomitą większość nierówności, rzadko stosuje się tu amortyzację. Wymagany jest też szerszy widelec i rama tak, aby pomieścić ogromne koła. Z racji konstrukcji najczęstszym układem napędowym jest jedna tarcza z przodu no i hamulce tarczowe – żadne szczęki czy cantilevery nie będą w stanie zatrzymać tak dużej obręczy. Wygląda więc, że rower jest drogi, skomplikowany i niespecjalnie uniwersalny, a jednak znajduje dużą grupę nabywców, którzy chętnie nim jeżdżą – gdzie więc jest sekret popularności roweru fatbike?
Jazda na grubo, czyli za co lubić rower fatbike?
Przede wszystkim rower fatbike oferuje niebywałą radość z jazdy. Jasne, sprawdzi się najbardziej w kopnym śniegu czy na plaży, ale jazda nim nawet po nieco lepszym terenie przywołuje sporo uśmiechu. Oczywiście, nie da się osiągnąć dużych prędkości z racji oporów generowanych przez ogumienie. Ale rekreacyjna jazda czymś tak ekstremalnie “miękkim” jest bardzo ciekawym przeżyciem – zupełnie tak, jakbyśmy jechali na weselnych balonikach. Miękko, z pełną kontrolą nad przyczepnością. Nie ma amortyzacji a napęd jest uproszczony więc rower oszczędza kilka gram i nawet prostsze konstrukcje nie są znacząco cięższe od typowego MTB – zazwyczaj to różnica 2-3 kg. Zjazdy na fatbike’u są niesamowite – opona daje poczucie niesamowitej kontroli, a jej rozmiar doskonale amortyzuje uderzenia. Z kolei na plaży – efekt jest murowany: gwarantujemy, że żaden inny rower nie znajdzie się tam z równą radością co fatbike.
Gruby i grubszy
Fatbike jest odmianą rowerowej pasji, która nabiera bardzo widocznych i wyróżniających ją cech na tle innych dwukołowych pojazdów. Samo poruszanie się jest zaskakująco przyjemne, jeśli zdamy sobie sprawę z ograniczeń i pozwolimy popuścić cugle rywalizacji – rekreacyjna przejażdżka daje w tym wypadku mnóstwo niebywałej frajdy z jazdy, a o to przecież chodzi. Fatbike idealnie wpisze się w wielkomiejski styl, stając się rowerem który bardzo się wyróżnia – może to przyczyniać się do jego większej atrakcyjności w oczach amatorów kradzieży, ale jednocześnie pozwala na zdecydowane wyróżnianie się i komfortowe przemieszczanie po betonowej dżungli. Dla radości z jazdy – przynajmniej spróbujcie swoich sił. Może staniecie się kumplami na dłużej?